Zacznijmy od kilku danych. Średni wskaźnik P/B – wartość akcji w porównaniu z aktywami netto – 4 880 największych chińskich spółek wyniósł w poniedziałek około 1,7, według QUICK-FactSet. Jest to najniższy poziom od października 2018 roku i zbliżony do najmniejszego w historii wyniku 1,52 z 2005 roku. Najwyższy wskaźnik, prawie 8, osiągnięto podczas boomu napędzanego oczekiwaniami wzrostu w latach 2007 i 2008. W odpowiedzi na te informacje Ludowy Bank Chin (LBCh) podał, że obniży stopę rezerw obowiązkowych, co dało rynkowi impuls, a indeks Shanghai Composite Index wzrósł w czwartek o 3%, zamykając się na poziomie 2,906. LBCh i władze finansowe w środę wieczorem wysłały także zawiadomienie zachęcające banki do udzielania większych pożyczek deweloperom nieruchomości, a Bloomberg poinformował w tym tygodniu, że rząd rozważa wykorzystanie swojego funduszu stabilizacji rynku akcji o wartości 2 bln RMB (280 mld USD).

Jednak już wczoraj Indeks odniesienia w Szanghaju był niższy o 6% w porównaniu z końcem 2022 roku. W szczególności borykają się z trudnościami akcje spółek finansowych, a wskaźniki P/B wynoszą w tej grupie średnio zaledwie 0,61. Z kolei Program Stock Connect w Hongkongu, który umożliwia zagranicznym inwestorom handel akcjami z Chin kontynentalnych, odnotował w styczniu 20,8 mld RMB sprzedaży netto i jest na dobrej drodze do szóstego z rzędu miesiąca odpływów netto, w sumie około 200 mld RMB.

Tyle podają agencje. Mnie to jednak przypomina rok 2015 i ówczesne tąpnięcie na chińskich giełdach. Wtedy też władze interweniowały, a ja napisałem: „Jeżeli nawet Pekin uratuje jakimś administracyjnym cudem swoje giełdy, to tylko sprowadzi jeszcze większą katastrofę. Obecne załamanie jest konsekwencją gigantycznej bańki spekulacyjnej. Co będzie, kiedy wszyscy gracze zobaczą, że cokolwiek się stanie, to partia zawsze znajdzie jakiś sposób aby ich uratować? Urośnie jeszcze większa bańka.”

Dziewięć lat później znowu jesteśmy w tym samym miejscu, tylko w grze jest więcej pieniędzy, a partia nie koniecznie ma pomysł, jak ratować sytuację. Oczywiście tu i teraz można mówić o konkretnych przyczynach: załamanie na rynku nieruchomości i pogorszenie nastrojów gospodarczych podkopały zaufanie inwestorów, zwłaszcza do spółek finansowych. Ostatecznie przyczyna jest taka sama: brak zaufania do systemu.

Paradoks sytuacji polega na tym, że Xi Jinping doszedł do władzy pod hasłem dania nowego impulsu rozwojowego (chiński model rozwojowy zaczął już tracić impet), ale Xi Jinping tylko przyśpieszył koniec starego modelu, lecz nie dał rady stworzyć nowego. Nie raz już pisałem, że moim zdaniem KPCh uznała, że nie może dalej utrzymywać drzwi półotwartych, że powoli traci kontrolę i musi wybrać: albo otworzyć Chiny jeszcze bardziej i stracić prędzej czy później władzę, albo zamknąć. Towarzysze wybrali to drugie i to z wariantem trzaśnięcia drzwiami.

Sytuacja międzynarodowa, a zwłaszcza Zachód przeżywający poważny kryzys – nazwijmy to „pewności siebie,” maskuje w dużym stopniu chińskie problemy i daje poczucie kierownictwu KPCh, że może im się uda. Niestety to oznacza, że ChRL jeszcze długo będzie dryfować i sternik na mostku będzie przekonany, że wszystko jest pod kontrolą. W efekcie będziemy mieli tylko więcej niestabilności, niepewności i strachu.

Nieznane's awatar

Opublikował/a Michał Bogusz

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.